Czasem jeździmy do Tamlandii. To taka wieś w lesie. Tak naprawdę nazywa się inaczej, ale mama mówi, żebym wymyślił inną nazwę. No to wymyśliłem.
Mamy tam działkę i ostatnio jeździmy na nią co weekend. Jest tam bardziej niebezpiecznie z kilku powodów: po pierwsze, łatwiej jest Stasiowi znaleźć jakąś broń, po drugie, nie ma gdzie się ukryć i po trzecie, podczas ucieczki trzeba uważać na łydki. Najgorsze, że tam zupełnie nie ma jak go uspokoić. Powiem Wam więc, że kiedy zobaczyłem, że Staś i Wiktor się biją, to od razu dałem drapaka. To po prostu podstawowe środki ostrożności.
Oprócz tego, że w Tamlandii się bijemy, to przy okazji spacerujemy. Robimy tam trzy stacje: przy szkółce leśnej, przy dużym drzewie i przy ambonie. Takie obowiązują w Tamlandii zasady i wreszcie są to zasady wymyślone przez nas, dzieci.
A wy macie takie miejsce?
Jak byłam mała, to takim miejscem była działka moich dziadków!:) A Twoja Tamlandia (swoją drogą – piękną nazwę wymyśliłeś❤️) brzmi bajecznie, dbaj o nią!
PolubieniePolubienie
Tamlandia – genialna nazwa, bez dwóch zdań… A zdjęcie oddaje cały urok Twojego opisu :) Ukłony dla mamy
PolubieniePolubienie
:))) … my w dzieciństwie, w pobliskim lesie, mieliśmy tajemne miejsce – Królestwo Siekiery :) bo właśnie w tym miejscu znaleźliśmy niewielką zardzewiałą siekierke. Pewnego razu przysiadła tam na pobliskiej gałęzi wilga, bardzo dobrze pamiętam to niezwykłe spotkanie… Wasza Tamlandia to z pewnością magiczne miejsce :)))
PolubieniePolubienie